Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

Dla Magdaleny Zofii każda osoba była unikalna. Nauczyła nas ona patrzeć na człowieka „całościowo”. Dla każdego i każdej z nas istnieje jakiś „koniec świata”; może to być odległość, pokonywanie przeszkód, by spotkać drugiego człowieka, czy jakieś inne nieznane rzeczywistości. Wyruszenie „na koniec świata, czy do krańców ziemi” wymaga wysiłku fizycznego, ale, moim zdaniem, przede wszystkim zaangażowania serca.

Jak wiecie, dla mnie od 9 lat takim, „końcem świata” jest Szkoła „Espoir” w Bougoudang! Tam wkladam dużą część mojej energii, moje wysiłki i, przede wszystkim, moje serce!

Wielu z was, którzy mnie czytacie, wiele osób dobrej woli odwiedza ( w różny sposób), ten nasz „koniec świata”. Towarzyszycie nam, dodajecie odwagi, wspomagacie! Do tego grona należą również moi koledzy z różnych stron Czadu. Mówi się, że Afryka jest zróżnicowana. Taki też jest Czad. Ktoś z plemienia Sara, Moundang, czy Ngambay może czuć się wyobcowany pośród braci Massa. Ja korzystam z okazji, by wyrazić moją radość z tego, że u nas w szkole stanowimy dobry zespół.

W tym numerze „Espoir” mówimy na dwa głosy, ja i jeden z naszych uczniów. Oddaję więc głos Stefanowi, który chce się podzielić z nami swoim doświadczeniem.

Stefan pisze:

(Na zdjęciu po prawej stronie, koło dużego garnka. Chłopcy przygotowują posiłek na 8 marca 2016)

« Nazywam się Guilou Stéphane. Jestem uczniem Gimnazjum Rolniczego « Espoir » w Bougoudang. Chcę dać świadectwo o moim życiu w szkole. Pochodzę z N’djameny, z dzielnicy Sabangali. Urodziłem się w rodzinie chrześcijańskiej. Byłem prawdziwym nygusem, który nie cierpiał szkoły. Naśladowałem we wszystkim, co złe ndżameńskich chuliganów. Napadałem z bronią, narkotyzowałem się, nikogo nie słuchałem. Kiedy zostałem przez rodzinę wysłany do szkoły, uważałem, że to zsyłka. A kiedy się w szkole mną zaopiekowano, stosując dyscyplinę i konsekwencję, uważałem, że się nade mną znęcają.

A chodziło o to, by mnie sprowadzić na dobrą drogę. Po przemyśleniach doszedłem do wniosku, że N’Djamena nie jest dobrym miejscem dla mnie. A po jakimś czasie, nabywszy trochę wiedzy i ogłady powiedziałem sobie: jeśli tak dalej pójdzie, może coś ze mnie będzie. Solidna praca, poziom, wspaniali nauczyciele i surowa dyscyplina, zwłaszcza wobec mnie, to wizytówka tej szkoły. Każdy uczeń ma obowiązek chodzić do biblioteki. Przez wszystkie lata nauki w szkole panuje porządek i dyscyplina wychowawcza. Dlatego stwarza ona każdemu uczniowi szansę osiągnięcia sukcesu na jego miarę. Dziękuję s. Dorocie za to, że trzyma poziom w szkole, co pomaga budować przyszłość tej młodzieży, która chce pracować. Szkoła istnieje dla niej. Po latach modlę się, by Bóg strzegł siostry i dodawał im odwagi do wychowywania i nauczania młodzieży, która jest pogubiona tak, jak ja kiedyś. Modlę się też, by wszyscy rodzice zrozumieli to świadectwo mówiące, jak osiągnąć w szkolesukces. Modle się za szkołę, by Bóg zachował szkołę i by kontynuowała swoje dobre dzieło na wieki. Modlę się za was, byście tutaj wytrwali.

Niech Bóg Ojciec wysłucha moją modlitwę. Amen! Amen! Amen !

Świadectwo Stefana nie potrzebuje komentarza; dla mnie chłopiec ten ma twarz dziecka, któremu wspólnie towarzyszymy, na końcu świata! Dziękuję i Bóg Zapłać!

Dorota Zych rscj

Wyrażamy ogromną wdzięczność za każdy gest, który pomaga nam patrzecć z nadzieją w przyszłość, która się przed nami otwiera.

            W tym numerze informacji chciałabym przedstawić kilka projektów, które wspierają naszą misję. Pisząc „projekty” mam na myśli przede wszystkim ludzi, którzy potrafią, odpowiadając na zaproszenie Papieża Franciszka „założyć buty” i dołączyć do nas tu „na końcu naszego maleńkiego świata”.

                Drodzy Przyjaciele, którzy pamiętacie o naszej szkole, jest was wielu i nikogo nie chciałabym pominąć. Wymienię więc kraje z których dociera wasza pomoc, alfabetycznie, ponieważ nie ilość jest ważna tylko wasza obecność i bliskość. Wiem, że wasze twarze są znane Panu Bogu!

Belgia –mały kraj, ale ludzie wielkoduszni. I tu zwracam się przede wszystkim do naszej „małej mamusi” jak nazywa ją córka, s. Bénédicte. Dziękuję, Omi, i ich drogim przyjaciołom! Hangar daje nam schronienie podczas różnych wydarzeń szkolnych. Na zdjęciu widzimy świętowanie 25 maja tego roku. Ks. Antchon mówił o winnym krzewie i o zakorzenieniu w Chrystusie. Jako symbolu, obok kiści winogron (namalowane w celu poznawczym) wykorzystaliśmy ogromną gałąź mangowca, dzięki czemu wszystko było zrozumiałe.

All-my-kids (Wszystkie dzieci są nasze) – Korea

Kilka rodzin koreańskich zaadoptowało uczniów. Od dwóch lat troszczą się razem z nami o rozwój swoich dzieci adopcyjnych. Pomimo „setek” trudności nie zniechęcają się. Pisząc do nich ostatnim razem życzyłam, by ich rozczarowania zamieniły się któregoś dnia w radość z tego, że jest się blisko małych i bezbronnych.

Ich niestrudzona ambasadorka zajmuje się tłumaczeniem i dodaje nam odwagi, znając dobrze nasze dwa tak odmienne światy. Myślę, że zużyła już kilka par butów. Dodają nam też odwagi szkoły Sacré Coeur i inne osoby. Dziękujemy wszystkim, dziękujemy Rodzinom, dziękujemy siostrze Sook-Hee! Razem z wami rzeczywiście wiemy, że wszystkie dzieci są nasze.

Myśl nasza wędruje do Hiszpanii.

Siostry RSCJ nie zapominają o nas; zarówno te, które przemierzały czadyjskie drogi, jak i te, które nigdy tutaj nie były.

Wyjechały stąd, ale ślad po nich jest widoczny. Dziękujemy za lata współpracy ze szkołą z Saria, za osoby nam nieznane, a w tym momencie szczególnie za ALBOAN. To także dzięki RSCJci ludzie nam towarzyszą. Przyznaję, że często staję w zadziwieniu wobec takiej solidarności.

Odwiedza nas, słucha i wczuwa się w naszą sytuację pewna młoda kobieta o imieniu Maria. To postawa bardzo ewangeliczna, prawda? Dzięki wam wszystkim szkoła funkcjonuje i staje się coraz bardziej atrakcyjna dla uczniów.

Między innymi, zbiornik na wodę jest już w użyciu – 25 m3 wody pod nasze uprawy to niemało! Dziękujemy! Nasza mała szkoła staje się wzorem, w opinii naszych gości. W tym numerze informacji „dziękuję” jest najczęściej używanym słowem. I dobrze, bo nigdy tego za wiele.

Włochy też nie siedzą spokojnie « na kanapie « ! Dom Generalny Zgromadzenia, o. Carlo z przyjaciółmi z jego rodzinnej wsi przychodzą nam z pomocą. Nowa biblioteka z księgozbiorem liczącym ponad 1600 ksiażek, spory kawał ogrodzenia, które nie pozwala zwierzętom niszczyć naszych upraw i inne elementy wyposażenia cieszą nasze serca.

Wiele osób podejmuje różne wysiłki, by znaleźć na to wszystko środki. Gagdébé (dziękuję w języku massa)

Na koniec, zwracam się również do mojego ojczystego kraju, Polski. Drogiemu mojemu sercu!

Idąc razem dajecie świadectwo siły, która przyciąga innych. Dziękuję mojej Rodzinie, RSCJ i wielu innym ludziom, którzy wciąz przybywają na naszej liscie. Są otwarci, by dostrzec nasze potrzeby. Są wśród nich dorośli jak i dzieci. Również dzięki wam, kilku uczniów może chodzić do naszej szkoły, a świętowania są piękne i „obdarowywane”, jak mówimy tutaj w Czadzie. Gagdébé!  

Kiedy myślę o tych wszystkich osobach, które „wędrują z nami, młodzieżą czadyjską, przychodzi mi na myśl jedno z Błogosławieństw, „Błogosławieni, którzy są budowniczymi pokoju” (Mt 5,9). W słowie „budowniczy” (fr.„artisan”) pojawia się idea artyzmu (fr. d’art), wyobraźni, kreatywności, z pomocą których można zrobić wszystko, nawet bez wielkich środków. Patrzę z nadzieją na dzisiejszy świat, ponieważ można jeszcze spotkać ludzi wielkodusznych, którzy trudzą się po to, by inni byli szczęśliwi i żyli w pokoju. Dziękujemy za kreatywność i wspólne z nami poszukiwanie środków na funkcjonowanie naszej szkoły. Dziękujemy za to, że jesteście budowniczymi pokoju!

Razem, ze Świętą Magdaleną Zofią Barat, dla jednego dziecka, idziemy na koniec świata!

 

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA