Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

 W czasie mojego miesięcznego pobytu w szpitalu aby przejść zabieg chirurgiczny całkowitej wymiany rzepki, a następnie odpowiednią rehabilitację, Pan zmienił moje blizny w gwiazdy. To On przemienił to, co najgorsze w to, co najlepsze, moją domniemaną tragedię w triumf.

Moim doświadczeniem była miłość Boga, niezmienna w każdym momencie, niezależna od sytuacji. Pan nawiedzał mnie bardzo wiele razy w ciągu dnia i nocy, poprzez ból i walkę, poprzez uśmiech, życzliwość i zabiegi lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów,  opiekunów, windziarzy, przyjaciół, krewnych, biskupa, kapłanów, zakonnic i braci. Pan nawiedzał mnie również przez osoby kompletnie nieznane, przez listy, rozmowy telefoniczne i SMS-y.

Było mniej bólu, a więcej dobrodziejstw. W i poprzez mój ból byłam w stanie rozumieć ból innych.  Położona na plecach na łóżku, nauczyłam się być miłą wobec osób mało życzliwych, ponieważ Bóg pomógł mi zdać sobie sprawę z tego, że oni potrzebowali Go bardziej. Miałam wystarczającą ilość czasu do dyspozycji, aby być z Bogiem i korzystać z piękna przyrody i śpiewu ptaków wokół mnie, patrząc przez okno czy siedząc na balkonie. On dopuścił na mnie nawet depresję: tylko po to, aby uczynić mnie silniejszą, aby pomóc mi to znieść i nauczyć mnie poprzez doświadczenia życia że ci, którzy krzywdzą innych są pobici, osłabieni i niszczą siebie samych – ważna lekcja życiowa: „Wybacz mi, Panie te momenty, kiedy zadawałam ból innym” – szeptałam.

Rozumiejąc rozbicie innych, było mi łatwiej być wyrozumiałą i wybaczyć im. Bóg naprawdę uczy nas o wiele więcej niż się spodziewamy!

Powoli zaczęłam rozumieć, że ból czy krzywda nie mają żadnej mocy aby nas zniszczyć czy zniechęcić wobec naszego wielkiego Boga. Mogę wybrać czy będę złorzeczyć Bogu, marudzić czy szemrać w związku z moją sytuacją, oskarżać innych, mieć poczucie, że już więcej nie mogę lub, napełniona Duchem Świętym, mogę oczekiwać i zdecydować się chwalić Boga we wszystkich rzeczach i w każdym momencie, nawet wtedy, gdy ludzie zachowują się w sposób, który mi się nie podoba, kiedy mnie ranią czy irytują. Aby tak się stało, moje życie modlitwy i wiary muszą być intensywne, to znaczy aby były jak druga natura i towarzyszą mi tak jak oddychanie. Jesteśmy ludźmi Wschodu, dlatego „ALLELUJA” powinno być naszą nieustanną mantrą, szczególnie wtedy gdy sprawy wymykają się spod naszej kontroli, ponieważ dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Dr. Mudita Menona Sodder, rscj   

z języka hiszpańskiego tłumaczyła s. Anna Musial rscj

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA