Zostałyśmy powołane, by być kobietami, które mówią o obecności Boga w naszym świecie i kochają do końca, aż do oddania życia.

W ciągu naszego życia spotykamy osoby, które „dają nam skrzydła”, namawiają nas do rozwijania tego, co w nas najlepsze i czujemy się lepsi w ich obecności. To tak, jakbyśmy wobec ich spojrzenia mogli rozpocząć na nowo nasze życie, bo ukazują nam właściwe horyzonty, których nie mogliśmy sobie wyobrazić. Jest wspaniałym darem otrzymać to i móc to wzbudzać to w innych.

Wiemy również, że może się zdarzyć coś przeciwnego. Jesteśmy przyzwyczajeni do tworzenia sobie obrazu innych, do klasyfikowania ich: inteligentni lub niezdarni, głębocy lub powierzchowni, sympatyczni lub nudni… szufladkujemy ich według pozorów, które bardzo trudno nam zmienić, nasze oczy - patrząc na nowości - są przesłonięte rutyną. Czegoś podobnego musiał doświadczyć Jezus od ludzi ze swojej wioski. Lubię myśleć, że pytania, jakie mu zadają: „Skąd on to ma…? Czy nie jest to syn cieśli? Czy jego bracia nie mieszkają tutaj?”, ukazują prostotę i prawdziwość procesu dojrzewania Jezusa. Jego ludzką drogę, tak ludzką, że aż trudno w nią uwierzyć. Jeden z wielu, jak przeciętni ludzie, pośród których żył, bez wyróżniania się niczym nadzwyczajnym, wzrastając powoli.

 Mówi się, że Jezus nie mógł zdziałać w Nazarecie żadnego cudu, tam „podcięli Mu skrzydła”, był zbyt znany dla nich, zbyt zwyczajny, zbyt podobny… Wzrusza mnie, że Jezus nie może sam wzbudzić uzdrawiającego działania, ale jest na łasce zaufania tych, z którymi wchodzi w relację. Jezus miał łaskę przyznawania władzy każdej osobie, przywracania jej godności, odwoływania się do niej samej, pomagania jej wejść w kontakt z tym, co w niej najgłębsze. Nigdy nie mówił: „zrobiłem to ze względu na ciebie lub powiedziałem ci”. Odsyłał osobę do jej najgłębszej istoty: „twoja wiara cię uzdrowiła”… Bóg, który jest w tobie.

Być może warto abyśmy odnaleźli w sobie dyspozycję, na wzór Jezusa, kogoś, kto daje skrzydła innym, tym, z którymi przeżywamy codzienność, o których ocieramy się w rodzinie, w pracy, we wspólnocie… Trzeba, abyśmy ponownie odnowili zaufanie po jakimś rozminięciu się w relacji i kontynuowali odkrywanie tego, co w każdej osobie jest najlepsze. Czasem jest trudno „żyć tym wewnątrz domu”, ale jest to coś, co najbardziej nas zbliża nas do Dobrej Nowiny Jezusa.

Mariola Lopez rscj

Mariola López Villanueva rscj, zakonnica Najświętszego Serca Jezusa, zajmuje się dziennikarstwem i teologią biblijną, obecnie udziela rekolekcji i prowadzi zajęcia teologiczne dla dorosłych w Granadzie; opublikowała kilka książek z dziedziny duchowości, m.in. „Głos, przyjaciel i ogień”, „Kobiety, które ryzykują i błogosławią”, „Widziałam tego, który mnie widzi”, „Kiedy sakramenty stają się życiem”.

 tekst oryginalny

Tłumaczyła s. Anna Musiał rscj

© SACRE COEUR - ZGROMADZENIE NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA